Jakiś czas temu w PSTK…
Członkowie Polskiego Stowarzyszenia Turystyki Kulinarnej wraz z osobami towarzyszącymi, postanowili wybrać się do Witosławia oddalonego o 70km na południe od Poznania. Celem naszego wyjazdu był Ośrodek Apifitoterapii mający swoją siedzibę zabytkowym pałacu w Witosławawiu prowadzony jest przez dr Edwarda Kałużnego, doktora weterynarii oraz wybitnego znawcy pszczół.
Pałac powstały na przełomie XIX i XX wieku, położony jest w malowniczej scenerii. Okalany jest pięknym 6-hektarowym parkiem, w który znajdziemy kilka pomników przyrody, a z jego tarasu roztacza się widok na jezioro Witosławskie, które oddalone jest na przysłowiowe „wyciągnięci ręki”.
Naszym gospodarzem był właściciel pałacu dr Edward Kałużny, którego bez zbędnej przesady można nazwać człowiek renesansu. Doktor weterynarii, ale również lekarz ludzi. Twórca niestandardowych metod leczenia przy wykorzystaniu pszczół i miodolecznictwa, twórca Ośrodka Apifitoterapii. Hodowca koni i egzotycznego ptactwa, producent wykwintnych alkoholi, znawca historii, które opowieści słuchaliśmy z zapartym tchem.
Dr Kałużny oprowadził nas po swoim folwarku. W trakcie spaceru po parku, przechadzając się pośród pszczelich pasiek, mogliśmy zdobyć niesamowicie dużo wiedzy o miodzie i jego właściwościach. Następnie mogliśmy podziwiać hodowane przez dr Kałużnego zwierzęta. Zdania były podzielone co do zwierząt, które zrobiły na nas największe wrażenie. Z całą pewnością piękny, młody ogier, który jakby specjalnie dla nas chciał pokazać ileż to w nim energii drzemie, szalejąc na padoku, zaskarbił sobie naszą sympatię. Ale i ogromne czarne psiska- wodołazy, budzimy w nas najlepsze wrażenia. Egzotyczne ptaki i wydawane przez nie dźwięki dostarczyły nam wiele radości.
Następnie zasiedliśmy do pałacowego stołu. Miejsce, w którym się znajdowaliśmy, zobowiązywało do wyszukanego menu. I tak rozpoczęliśmy obiad od zupy pokrzywowej, co do której początkowo mieliśmy bardzo mieszane uczucia. Nasze obawy szybko zostały odsunięte jednak na bok, gdyż pierwsze danie okazało się wyborne, a dodatkowe zapewnienia dr Kałużnego, zę zupa jest niezwykle zdrowa, sprawiły iż zniknęła ona niezwykle szybko z naszych talerzy. Na drugie danie zostaliśmy uraczeni królikiem „po witosławsku” w sosie miodowo-ziołowym. Zaznaczyć trzeba, iż królik pochodził z hodowli dr Kałużnego, tak jaki i wszystkie inne składniki całego naszego posiłku. Delikatne mięso królika, skąpane w wyśmienitym sosie, było radością dla naszych podniebień. Niezwykle świeży i ożywczy w smaku okazał się również kompot agrestowy z mięta. Na sam koniec ucztowania zostaliśmy uraczeni miodownikiem i Miodówką Witosławską, która wpisana jest listę Ministra Rolnictwa tradycyjnych produktów regionalnych.
Czas płyną błogo, dr Kałużny okazał się nieprzebraną skarbnicą historii, anegdot i wszelakich informacji. Na każde z naszych pytań udzielał wyczerpujących odpowiedzi, jedynie żal, że spamiętać wszystkiego nie daliśmy rady…
Jedno wiemy na pewno, Pałac w Witosławiu to miejsce wyjątkowe, do którego jeszcze z całą pewnością powrócimy.
Autor tekstu: Marcin Sekida