VI Konferencja Terenowa

„Kaszëbskô Szwajcariô – kulinarnie, smacznie, folkowo” –  specyfika kuchni kaszubskiej

27-29 sierpnia 2021 r. 

Za nami piękne lato 2021 i sporo ciekawych wyjazdów. Dla naszego stowarzyszenia najważniejszy, bo wspólny, odbył się w ostatni weekend sierpnia. Tym razem, łącząc to z VI konferencję terenową, zawitaliśmy na Szwajcarię Kaszubską, do powiatów: kościerskiego i kartuskiego.  

Udało nam się spróbować chyba wszystkiego, co region kaszubski ma na liście swych topowych dań i produktów. Kosztowaliśmy ryby, w tym śledzia po kaszubsku, sielawę i sandacza; ruchanki i bankucha, gęsinę i mięso z kaczki, zupę dziadówkę, wafle gdańskie, truskawkę kaszubską, kaszubską żurawinę, dziczyznę, kiszkę kaszubską, chleb regionalny, nalewki. Poznaliśmy też ich niezwykłych producentów i gospodarzy miejsc. Lepiliśmy naczynia z gliny i malowaliśmy porcelanę. Wszystkie miejsca, ich gospodarzy i tamtejsze smakowitości przedstawiamy poniżej: 

 

Wizytę na Kaszubach zaczęliśmy od szlaku kaszubskiej żurawiny. Żurawina to skarb Kaszub, magiczny owoc łagodzący liczne schorzenia i wzbogacający smak wielu potraw. Mieszkańcy Kaszub już przed wiekami przekonali się, że ta niezwykła mała roślina ma wielką moc. Coroczne zbieranie żurawiny błotnej jest tradycją w wielu kaszubskich domach. Mimo, iż rośnie ona na terenach podmokłych i torfowiskach, przez co jej ręczne zbieranie jest utrudnione, zyskała wielu zwolenników ze względu na swoje dobroczynne właściwości lecznicze i zastosowanie kulinarne. Miejsca jej występowania są strzeżone tajemnicą. Tylko okoliczni mieszkańcy wiedzą, gdzie jej szukać. 

Trasa „Szlakiem Kaszubskiej Żurawiny” jest projektem promującym ten doskonały owoc i związane z nim produkty kulinarne i zdrowotne i prowadzony jest przez Stowarzyszenie Kościerska Chata. 

W podróży Szlakiem Kaszubskiej Żurawiny towarzyszyła nam Pani Halina Rogińska, która jest pomysłodawczynią szlaku. Z koszykiem w ręku ruszyliśmy na bagna. Mieszkańcy doskonale wiedzą, w których miejscach bezpiecznie można zbierać żurawinę. Warto pamiętać, że poruszając się po torfowiskach uważnie należy stawiać każdy kolejny krok. I nie zapomnijcie o kaloszach! 

Co dalej robimy z zebraną żurawiną? Umytą i wysuszoną możemy utrzeć w makutrze. Z żurawiny można przygotować konfiturę, sok czy nalewkę.  

Warto zakupić u Pani Haliny żurawinę z Kaszub ucieraną na surowo – wpisaną na Listę Produktów Tradycyjnych. 

 

Następnie zawitaliśmy do domu Karoli Bober w Lipuszu – nie jest tu łatwo trafić, ale kto się w nim już znajdzie, nie chce wyjeżdżać. Nas też w nim zatrzymał obłędny smak, zapach i wygląd wypiekanych chlebów, a także cudowna gospodyni i jej rodzina. Karola to mistrzyni wypieku chlebów na bazie 150-letnich przepisów, propagatorka zdrowego stylu odżywiania, etnografka-amatorka, kolekcjonerka dawnych form do wypieków wszelakich i cudowna gawędziarka. Kocha ludzi, to, co robi i gości, którzy rozumieją jej pasję. A w wypieku chleba nie ma sobie równych 🙂 

Wspaniale byłoby pomóc Karoli w utworzeniu domowego muzeum, bo byłoby w nim co pokazywać! Będąc na Kaszubach koniecznie zawitajcie w Lipuszu po chleb… 

 

Podczas naszej podróży po Kaszubach szukaliśmy miejsc z niezwykłą atmosferą oraz pysznym jedzeniem. Na spotkanie kolacyjne wybraliśmy Restauracja Modra Sobótka – PERŁA Kaszub i Restauracja Regionalna Roku i to był doskonały pomysł! To elegancki lokal, który kuchnię regionalną podaje w niezwykłej oprawie. A smak dań wart jest specjalnej wyprawy do Ręboszewa. Z menu wybraliśmy zupę dziadówkę (z jajkiem sadzonym, kulinarny majstersztyk!), pyszne pierogi z gęsiną w sosie kurkowym i takiegoż śledzia po kaszubsku w wersji nieco fusion. Do tego gospodarze miejsca poświęcili nam czas i chętnie opowiedzieli o serwowanych daniach. Spędziliśmy tam przemiły czas. 

Będąc w Ręboszewie wdrapaliśmy się też na Górę Sobótkę, z której rozpościera się niezwykły widok na Szwajcarię Kaszubską i gdzie można usiąść w cieniu uroczego wiatraka… 

 

Turystyka kulinarna obejmuje szeroko rozumiane (z angielskiego) pojęcie foodways, odnoszące się zasadniczo do wszystkiego, co z kuchnią i kulinariami może się łączyć – w tym także wytwórstwem naczyń, na których można je spożywać. My taki akcent podczas podróży po Kaszubach także mieliśmy poprzez wizytę w niesamowitym Muzeum Ceramiki Kaszubskiej Neclów w Chmielnie. Miejsce to stwarza świetną okazję obejrzenia z bliska wytworów kaszubskiej kultury, obserwowania garncarzy przy pracy, a nawet do spróbowania swoich sił w trudnej sztuce garncarstwa.  

Tu, od dziesięciu pokoleń rodzina Neclów wytwarza ozdobne naczynia gliniane. Garncarstwo chmieleńskie zapoczątkował w 1897 roku nestor rodu, Franciszek Necel. Na przestrzeni lat warsztat przechodził różne koleje losu od pełnego rozkwitu, poprzez wojenne zniszczenia, PRL-owskie „porządki” i ostatecznie powrócił do rodziny Neclów w 1979 roku. Ceramika Neclów charakteryzuje się unikatową ornamentyką.  

Muzeum, które będąc na Kaszubach koniecznie trzeba odwiedzić, powstało w 1993 roku i posiada w swoich zbiorach wyroby ostatnich trzech pokoleń Neclów. Udział w warsztatach uświadamia z kolei jak trudny jest zawód garncarza, ale daje też ogromną satysfakcję z wykonania – oczywiście z pomocą przemiłych panów artystów – własnych wytworów. My zdecydowaliśmy sią na wariant z wypaleniem gliny i dodaniem szkliwa, po czym cierpliwie czekaliśmy aż proces się dokona i gotowe kubeczki, talerzyki i patery dojadą kurierem do naszych domów:) 

 

Chmielno to niezwykle atrakcyjna miejscowość i gmina. Nas kulinarnie najbardziej zainteresowała tu truskawka kaszubska (znana tu bardziej jako kaszëbskô malëna), uprawiana w tym regionie od ponad stu lat. Truskawka ta jest niezwykle soczysta, jędrna, słodka i aromatyczna. W 2009 roku rozporządzeniem Komisji Europejskiej została zarejestrowana jako Chronione Oznaczenie Geograficzne. Najwięcej uprawia się jej właśnie w okolicy Chmielna, a także Sierakowic i w Stężycy. W Chmielnie każdego roku odbywa się Festiwal Truskawek Kaszubskich. W tym roku podczas piątej edycji wydarzenia miał miejsce wybór Truskawkowej Królowej (konkurs był adresowany do plantatorek i żon plantatorów truskawek kaszubskich), którą została pani Anna Król.  

I właśnie panią Anię odwiedziliśmy w jej królestwie, czyli gospodarstwie agroturystycznym Agroturystyka „Pod Lipą” w Kożyczkowie. Przyjęto nas iście po królewsku: obfitym wielodaniowym domowym obiadem. Wśród dań nie zabrakło ferkase, czyli kaszubskiej potrawki z agrestem, no i oczywiście truskawki kaszubskiej – w postaci fenomenalnych pierogów oraz koktajlu. Do domów powróciliśmy z truskawką kaszubską zamkniętą w słoiczkach w postaci dżemów i soków (pyszności!).  

Z kolei spacer z panią Anią po jej truskawkowej plantacji dostarczył nam sporej wiedzy na temat niełatwej, choć ciekawej uprawy tego owocu. 

 

Podczas kulinarnego objazdu Kaszub dotarliśmy również do Noclegi na Kaszubach-Agroturystyka „Pod Ptasią Górą”, gdzie spaliśmy i w którym to miejscu gospodarze wprowadzili nas w tajniki kaszubskiej kultury. Zaczęliśmy od kolacji, na którą pani Mirosława przygotowała swoją autorską zupę, obecną w jej kaszubskiej rodzinie od zawsze oraz pyszną kiszkę kaszubską. Na deser był za to kuch na młodzach czyli ciasto drożdżowe. Wszystko podane na pięknej zastawie ze wzorami kaszubskimi.  

Po kolacji, gospodarze ubrani w regionalne stroje, wraz zaproszonym zespołem folklorystycznym, opowiedzieli nam historię Kaszub i Kaszubów, nauczyli kaszubskich nut i przyśpiewek, zaprezentowali kaszubskie instrumenty. Nie zabrakło też tabaki i wspólnych tańców. Niezwykłym momentem było odczytanie przez gospodynię inwokacji z „Pana Tadeusza” po kaszubsku. Gospodarze lubią rozmawiać ze swoimi gośćmi i także drugiego wieczora, tym razem przy ognisku, opowiedzieli nam o miejscu, w którym mieszkają i byciu Kaszubami na co dzień. 

 

Szwajcaria kaszubska obejmuje swym zasięgiem między innymi powiaty kościerski i kartuski, po których poruszaliśmy się podczas naszej stowarzyszeniowej wyprawy. Dotarliśmy także do Kartuz, miasta które znane jest przede wszystkim z tego, że w XVI wieku została tam założona kartuzja Paradisus Beatae Mariae. Fundacja kartuska w XVIII w. słynęła z bogactwa, wyrobu słynnego likieru i działalności charytatywnej. Dzisiaj po Kartuzach został już tylko pięknie wyremontowany kościół i część zabudowań klasztornych, w tym budynek dawnej gorzelni klasztornej z XVII wieku.  

W Kartuzach zawitaliśmy także do Centrum Informacji Turystycznej, gdzie czekała na nas pani Bożena Kupper-Krzyżanowska – regionalistka, artystka i znawczyni kuchni kaszubskiej, dzięki której na liście produktów tradycyjnych znalazły się między innymi wafle gdańskie oraz zupa z żółtej brukwi. Mieliśmy okazję posłuchać niezwykłych opowieści pani Bożeny oraz poznać przepis na wafle. No i oczywiście mogliśmy ich skosztować. Te dla nas powstały w nowoczesnej gofrownicy, lecz pani Bożena pokazała nam też taką dawną, żeliwną wafelnicę. To było bardzo ciekawe spotkanie:-) 

 

Kuchnia regionalna to nie tylko dania i produkty do jedzenia, ale także napoje. Na Kaszubach skosztować można pysznych żurawinowych czy truskawkowych soków i syropów, ale także napojów alkoholowych. Nie udało nam się odwiedzić lokalnych winnic (bo jest ich tu jeszcze niewiele), ale za to mogliśmy skosztować fenomenalnych nalewek i mocniejszych trunków (pozwolicie jednak, że o tych atrakcjach nie będziemy pisać:)). Było do tego też piwo, pyszne, kościerskie ze Starego Browaru Kościerzyna. Mieliśmy możliwość posłuchania historii, anegdot i opowieści  podczas spaceru z fantastyczną przewodniczką panią Pauliną – gdy zawitacie w to miejsce, proście tylko o nią. Choć po dawnym browarze w tym miejscu zostały głównie mury, mini-muzeum pozwoliło nam wyobrazić sobie obiekt w czasach jego świetności. Była też degustacja trzech gatunków piwa i pysznych przekąsek, w tym tradycyjnych kaszubskich ruchanek. Piwo z Kościerzyny pojechało oczywiście z nami do domów. 

Po spacerze po browarze można zasiąść w jej murach w restauracji i zjeść regionalny obiad. My tym razem jednak pojechaliśmy nieco dalej, pod Kościerzynę, do restauracji Osada Grzybowski Młyn, gdzie mieliśmy zamówioną świeżuteńką rybkę jeziorną, złowioną przez miejscowych rybaków. Zjedliśmy pysznego sandacza oraz fenomenalną sielawę (zwaną na Kaszubach morynką). Polecamy rybę w tym miejscu! Miejsce to jest do tego pełne uroku, z pięknym wystrojem i przemiłą obsługą. 

Każda wspaniała wyprawa kiedyś się kończy, i tak też musiało być z naszą. Jednym z ostatnich punktów naszej trasy była wizyta w Farwa, czyli Galerii i Pracowni Kaszubskiego Designu niedaleko Kościerzyny. Jak mówi o tym miejscu jego właścicielka, pani Angelika Szufler: „Miłość do mojej małej ojczyzny wyrażam pędzlem, nitką i igłą. Produkty które tworzę wyróżnia to, że tradycyjny kaszubski haft wplatam w codzienność, wykorzystuję jako motywy w ubraniach, nowoczesnej biżuterii oraz przedmiotach ozdobnych i codziennego użytku, meblach, obrazach i różnego rodzaju akcesoria. Prowadzę warsztaty artystyczne dla dzieci, młodzieży i dorosłych związane z kulturą kaszubską”. My zdecydowaliśmy się na malowanie porcelany i to był świetny wybór. Każdy z nas wykonał pod czujnym okiem p. Angeliki kubek lub talerzyk, który po wypaleniu pojechał z nami do domów i stanowi niesamowitą kaszubską pamiątkę. Do tego niezwykle użyteczną i urokliwą!