Bogactwo kuchni marokańskiej

Jakiś czas temu w PSTK…

 

„Hallo, Monsieur, come, come. Tiu gotowar Rober Maklowić” – takimi słowami do mojego pierwszego marokańskiego obiadu zachęcił mnie kucharzo-kelnero-naganiaczo-kasjer na marakeszańskim Placu Jamaa-El-Fnaa. Mówiąc szczerze – byliśmy już głodni, zatem ów miły Marokańczyk nie musiał iść (jak wielu innych handlarzy) 100 metrów za nami…

A było z czego wybierać. Kuchnia Maroka nie należy wprawdzie do tych obfitujących w wielość rozmaitych potraw, ale typowy turysta przebywający tam przez tydzień czy dwa raczej się nie znudzi.

Znany również z polskich stołów kuskus to taki swoisty kaszo-makaron, otrzymywany z twardych odmian pszenicy, popularny w wielu krajach Afryki Północno-Zachodniej. Podawany bywa… no właśnie, niemal ze wszystkim – trzy najpopularniejsze wersje w Maroku to kuskus z mięsem (w tej roli w zasadzie zawsze występuje baranina!), z kurczakiem lub z warzywami. Jeśli trafimy kiedyś na posiłek do marokańskiego domu, możemy (zamiast kilku osobnych porcji) wielką michę kuskusu z jednym z dodatków oraz… po łyżce dla każdego. A więc, drodzy Państwo, tam się naprawdę jada ze wspólnego naczynia!

Drugą klasyczna potrawą marokańską jest tadżin (tajin). A w zasadzie to nie tylko potrawa – to również gliniane naczynie, w którym owo cudo się przygotowuje. Tadżin to typowa marokańskie jedzenie na winie: co się nawinie, to… W trakcie kulinarnej podróży po Maroku napotkamy zarówno tadżiny wegetariańskie (ziemniaki, kukurydza, bakłażany, kalafior, marchew), ale również z dodatkiem mięsa (w tej roli ponownie – ze względów religijnych – baranina). Niesamowity smak ma również tadżin-kofta – a więc rodzaj zapiekanki pomidorowo-warzywno-jajecznej, oczywiście z dodatkiem dość egzotycznych dla nas przypraw. Tadżiny (jako naczynia) stawia się bezpośrednio na ogniu i to w nich się tadżiny (potrawy) robi. Potem naczynie – tak, tak, prosto z ognia – trafia na stół. Kelner zwykle zdejmuje pokrywę, ale i tak – węsząc smakowicie – musimy zwykle poczekać kilka chwil, zanim jedzenie nabierze bezpiecznej dla podniebienia temperatury.

A na koniec ciekawostka – czy wiedzą Państwo, czym jest berber whisky? Jakiekolwiek skojarzenia ze Szkocją czy Irlandią są z natury błędne (jak tu pić, skoro Allah widzi?). To po prostu bardzo słodka (ok. 3 kostki na niewielką szklankę!) herbata z miętą. A teraz wyobraźcie sobie Państwo typowy marokański bar – siedzi sobie w nim takich np. 30 brodatych panów (o wyglądzie nieco zbliżonym do mudżahedinów) sączących nie piwo, nic mocniejszego, ale po prostu miętową herbatę… Bezcenne!
Zatem: bon appetit!

 

Autor tekstu: Rafał Jankowiak